O Retty!



Drzwi otwarte szeroko, asystenci,
salowe, studenci audytorium,
doktor Retty
w blasku jupiterów od progu
- Dziewczyny! - nóżki szeroko!
Jak naaaajszerzej!

Czy TYLE WYSTARCZY, doktorze?
I czy ABY na PEWNO?
(głośno myślę).
- Pani nie musi - Retty do mnie.
- To ten przypadek - (nie do mnie)

- A teraz pani (do mnie)
- i proszę uważać (do studentów):
hyc! hyc! - tak właśnie hyca krzesło -
niespodziewanie - kiedy myśli,
że chcesz na nim zwyczajnie usiąść.
Proszę spojrzeć, jak to mu się nogi zatrzęsły,
rozjechały
na Kraków,
Warszwę... silwuple, madam -
ma pani majtki w groszki z napisem wtorek,
a dziś mamy wigilię poniedziałku?

- Czy TYLE WYSTARCZY, Doktorze?
I czy ABY na PEWNO?
(powtarzam głośno w myślach).

- Pewnie, że nie wystarczy!
Nawet do pierwszego rzędu -
śmieje się Retty.
- Ale majtki musimy zmienić...

- Panie Mietku! - woła przez okno,
a potem do studentów
- Ktoś wie, gdzie podział się stolarz?

Czuję, że zamieram jeszcze bardziej,
zdemaskowana jak krzesło
na którym ktoś miał usiąść,
nie usiadł
i nogi nie wytrzymały,
wyszły poza zamysł konstrukcyjny.

Majtki w groszki? - uświadamiam sobie z przerażeniem.
- W takim razie co noszą inne pacjentki?
Kąpielówki? Stringi? Brodę do pasa?

- Pani nie musi - mówi doktor Retty
- To ten przypadek! - (nie do mnie). 


https://www.youtube.com/watch?v=Wg-q8vSPxao


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz