Jak kamień w wodę




Kocham Chariel więc kiedy powiedziała
resztę życia spędzę tylko z mężczyzną z którym będę się czuła
naprawdę świetnie
poczułem w tym pewną szansę dla siebie
To od tego dnia zacząłem wylewać za kołnierz
w zamian zabierałem ją na wystawy kotów transyberyjskich
a wieczorami błądziliśmy alejkami maszynowych parków
zbierając nakrętki snów i te wszystkie niezauważane przez tylu mimośrody
Chariel zardzewiała je potem w swoim pamiętniku
tymczasem ja wyświadczałem jej szereg drobnych przyjemności
                        jak
dzienne przypływy i odpływy statków kuchennych
conocne obmywanie fiordów miednicy
nadawanie wyłącznie na fali wysokiej częstotkliwości
i przenikanie do górnych warstw świadomości poprzez szyjkę macicy
oraz wracanie do siebie dopiero po tym kiedy ona już wróciła do siebie
co poświadczy załącznik numer 221



            Wpajęczonej w rozpuszczone włosy exodus dłoni
            na drżących ze zmęczenia palcach
            na przełaj siebie na myśli skos
            na dnia poniewierkę
            A tak słodko tak dobrze śniła nas dzisiaj noc
            gdy na rzęsie zachmurzonej powieki
            kogut zapiał w czarną źrenicę


A jednak Mimo wszystkich moich starań i świadczeń
coś jeszcze gryzło Chariel
nadgryzało poczucie bezpieczeństwa jej szczęścia bez granic
było naprawdę upierdliwe W końcu
postanowiłem zapytać wprost
czy ty czujesz się Chariel ze mną świetnie?
Chariel milczała obserwując powracające bociany
a potem odlatujące bociany i znów wracające bociany
Ja w międzyczasie wyświadczałem jej te wszystkie usługi
o których wspominałem wcześniej oczywiście dodając do tego nowe usługi
takie jak choćby pomaganie Chariel w obserwacji powracających bocianów
a potem odlatujących bocianów
Wraz z zamieszczonym na dole rysunkiem
dość dokładnie zostało to opisane na stronie 666 jako "Malis avibus"


            Dochodzimy co noc bliżej & bliżej
            od tamtego jesiennego wieczoru gdy pierwszy raz skosztowaliśmy win
            dochodzimy teraz o wiele wcześniej od rozbudzonych mgieł i nawoływań ptaków
            Czułe ścieżki z wrośniętymi w nie miejscami naszych spotkań
            coraz bardziej rozszerzają się w wiosennym słońcu
                        już
                            nie
                                można
                                    przemierzyć
                                        ich
                                            w
                                                okamgnieniu
            Coraz bardziej zmęczeni i zobojętniali nierzadko z łzawiącymi oczami
            dochodzimy chyłkiem do siebie
                            niet perz
                                 o            niet perz
                                                   o

Ta opowieść nie ma końca
Zawsze musielibyśmy wrócić do
Kocham Chariel więc kiedy powiedziała
resztę życia spędzę tylko z mężczyzną z którym będę czuła się
naprawdę świetnie
poczułem w tym pewną szansę dla siebie
Zresztą czy miałbym siłę wykrztusić coś jeszcze
przyciśnięty zardzewiałymi mimośrodami
rozgnieciony na płask wyblakłymi nakrętkami snów
rzucony przez Chariel w kartkę pamiętnika jak kamień w wodę?

   Mineralogia mogłaby powiedzieć co nieco skąd się wziął
    dlaczego właśnie w tym miejscu spierałby się do śmierci geolog z geodetą
    Chemik prześwietliłby na wskroś kruche ciało i wskazał na związki
    z resztą kosmosu Ot choćby ze mną


    która wybrałam właśnie jego z brzegu kamienistej plaży
    skupiona tylko nad tym ile kaczek pozostawi na wodzie
    Kilka podskoków po milionach lat bezczynności
    prawdziwie nieludzki wysiłek
    zasiedziałych w wieczności krzemowych mięśni


        Spoczywając w miękkim mule wspomina teraz chwilę
        kiedy był ptakiem lecącym ponad grzywami fal
        kamienieje marząc o dniu
        w którym znów ożywi go czyjaś śmiertelna ręka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz