KWIATY



wiosną
rzucaliśmy teczki do stóp
jenerałowi Sowińskiemu

wsparty na drewnianej nodze
groźnie marszczył brwi
znad armaty
- któż mógł być bardziej godny zaufania?
(do dzisiaj tak sądzę)

wyzwoleni od wiedzy
zrywaliśmy pełne buźki
baziek na wyścigi
park stawał się
przez chwilę
dżunglą okrzyków zachwytu

były to nasze pierwsze
w miarę uczciwe
potyczki o serca
ukochanych księżniczek

matki stawiały wieczorem gałązki
w wielkich wazonach
uśmiechały się
do wracających z pracy ojców

patrzyli sobie w oczy
cieplej niż maj

* . *

jesienią
spod okna starego człowieka
kradłem róże

to była dopiero kwintesencja odwagi!
nie daj Boże wpaść w pomarszczone łapska
tego rozhisteryzowanego okrutnika...
śmierć na miejscu!
jeszcze jedna upolowana nienawiść do świata!

ale byłem nad podziw sprytny i przebiegły

kazałem na przykład dzwonić chłopakom do drzwi
i w tym samym momencie ciach!
a właściwie trach!
razem z korzeniami
bo
na ciach nie było czasu

strasznie niebezpieczne
były te moje eksplozje odwagi i brawury
przeciwnik dostał w nogi pod samym Monte Casino
podobno wciąż trzymał prawdziwy pistolet

lecz
ileż pierwszych zazdrości
w spojrzeniach konkurentów
kryło się na wycieraczkach drzwi!

kładłem te ciężko zdobyte kwiaty
dzwoniłem
i uciekałem

wszystkie przyszłe sławne aktorki i żony
czarujących miliarderów były zachwycone
rano dumnie pozwalały nam nieść tornistry
i nie odzywając się w drodze do szkoły
myślały

który to?

* . *

Już tych dwoje nie śpiewa, walca już nie tańczy.
On do domu codziennie coraz później wraca,
znów zebranie, to kursy, dodatkowa praca,
jej przynosi jedynie zapach pomarańczy.

Już z tych dwojga co chwilę któreś bywa chore,
do kanapek jej wstawać nie chce się co rano,
zupę grzeje na obiad bez przerwy tę samą,
na ból głowy uskarża się ciągle wieczorem.

On jest człek złota rączka co rurami włada,
więc wczoraj u sąsiadki zasiedział się długo,
w łazience jej zakładał, jak tłumaczył... udo?

Ona włos do przyjaciół od rana układa,
rumieni się i wzdycha, patrzy na zegarek,
fotografie z szuflady wyciągnęła stare.

* . *

pełne tragedii są pielęgniarki!

wszystko się przy nich dokańcza
a
człowiek umiera w piekielnym ogniu
i głupio

jak to?
żona ileś tam lat i nic

nagle

podchodzi taka młoda kręcąc dupą i...
(bo zapomniała na przykład różowych?)
bez uprzedzenia się nachyla

proszę!
ten z boku
co to założył się o następne 10 dni
umiera

a mi się to kurwa nie podoba!
- tak samo jak wam ta kurwa
zresztą

* . *

nagle najważniejsza w życiu
staje się szczoteczka do zębów
jakiś sparciały ręcznik i pidżama
poza tym można zostawić
w domu całe życie

i po co było tak kochać?

---
https://www.youtube.com/watch?v=KMkQviNF6GA



6 komentarzy:

  1. Wiersze zaglądające w życie - dobrze o 7.00 rano poczytać takie kartki z kalendarzy :))
    Pozdrawiam Autora i Tajemniczą :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było miesięcy, żebym przeczytał Twoje słowa.
      W ogóle nie zdawałem sobie sprawy z ich istnienia, a jednak były tu i czekały na mnie.
      Dziękuję i przepraszam, że tak późno :)

      Usuń
  2. Dobrze poczytać o każdej porze :)
    Ja też kradłam róże :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze o tym wiedziałem!
      Nie może być inaczej, sądząc z lektur Twoich wierszy.
      Ostatnią różą, tą przy której zawahaliśmy się na dwóch różnych krańcach swoich światów, podzielimy się kiedyś na końcu, dobrze? :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. I co w tym dziwnego? To słynna kobieta pirat, przywódczyni wszelkiej maści rokoszy i rebelii spod ciemnych gwiazd. Każdy sen mi opowiada o Niej jakąś historię :)

      Usuń