tête-à-tête
Są rzeczy, od których włos na głowie się jeży,
chyba, że akurat pod ręką będzie wieczorny Jerzy.
Kraków, noc prawie, ja sama,
jak to przez 300 lat Biała Dama -
wracam właśnie do siebie,
czyli przez ściany do nigdzie,
a tu nagle jak
czarny kot mi nie wyjdzie!
O, bardziej przesądna jestem
niż bywam dla innych biała...
więc gdybym miała czym
to bym na pewno zadrżała.
Lecz co to? "Tra lala..." - tak piękne,
jak może być po trzech głębszych...
patrzę śladem oddechu, a to
dorożką jedzie Jerzy.
Mój! Jedyny! Kochany
przeze mnie
już trzysta lat.
A to, że ma kilkadziesiąt...
- cóż, złego losu pat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz