Przedsionek




Znów ktoś przechadzał się po bursztynowej komnacie.
Jakże musi być samotną ta, z której sukni jasna muszelka
zsunęła się na pociemniałą posadzkę i nikt się po nią nie schylił.
Zabrakło chętnej ręki, czy rękom zabrakło mięśni wyżartych przez sól?
Jak co dzień za bulajem parsknął niecierpliwie morski konik,
słychać skrzypienie burt o sen, a potem już nawet cisza
nie zapuszcza się za mną w głębie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz