vi(a)gor


Omdlewa wieczór czerwienią,
wstrząśnięty dramatem łąk, pól -
chce wszystko naraz promieniom
wybzyczeć w jazgocie swój ból.

Się w łbach zakręciło! W łebkach!
Tyłeczki szukają dupek,
czułki macają w szelestach
wzmacniając pastelą smutek.

Coś czochra coś po odwłoku -

te tuzin zadarło swych nóg,
jakieś się kładzie na boku,
znów inne ssie inne chlup... chlup...

Aż słońce niebo opuszcza,
łajdactwo zasłania nocą:
Niech w niej się ta cała tłuszcza...
(Powiedzmy, że niech się kocą!)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz