wybryk natury
Rano, wieczorem, krok w krok
łazi za mną ogromny smok.
Próżno wołam ze wzgórza
- Ja chcę Anioła Stróża!
Smok milczy. Milczy niebo
o błędzie Wszechmocnego,
o tym, że Smok Stróż
strzegł dinozaurów dusz.
Jedno mnie cieszy: nie grzeszę
w pojęciu ludzkich grzeszeń
i kiedy gęstnieje mrok
w sypialni odzywa się smok
- Dość już tego co człecze!
Teraz... zjedz tę kobietę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz