do Umierającej



Poezjo: w czasach łatwych - sama nie poddawaj się łatwo.
Brzydy będą chciały cię umniejszyć, przeliczyć nieuczciwie według własnych taryf.
Ich szamani założą ci szarą sukienkę prozy do kostek, a na głowę
wdzieją diadem z łusek zasłaniających oczy ślepcom. Do źródła
w którym kąpiesz się naga o świcie, powylewają farby z płócien Picassa i wmówią ci,
że masz biodra ostre niczym kąty ścian remizy z ich wiosek, gdzie na zabawach
siadają niekochane przez nikogo dziewuchy. Wezwą na pomoc teologów
aby wykazali, że twoje słowa nie mają nic wspólnego z ich religią a ci
przeklną cię, dodadzą twój język do płomieni ognisk rozpalanych w równonoc
niememu Bogowi Brzydzie. Mów tym więcej, im mniej ci na to zezwolą.
Bądź tym bardziej, im szybciej pozbędą się twojego ciała!
Zapisz się jak raz widziana konwalia przez dziecko,
jeszcze oszołomiona od rosy i słońca tak samo pozostań w pamięci do końca życia,
niezniszczalna i tym bardziej świeża, im starsze będą oczy które cię widziały.
Nie przysłonią twojego widoku sprzedawcy sztucznych kwiatów Brzydów,
choćby zrobili najdoskonalsza imitację. W konwalii i w twoich słowach
jest jeszcze zapach leśnego świtu i wysoki, czysty ton majowego nieba po burzy.
I jest jeszcze coś, to co sprawia, że umierająca od miesięcy w cierpieniach
uśmiecha się nagle na koniec, a na jej twarzy pojawia się ulga. Jest to wolne
już od wszelkich podejrzeń słowo: kurwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz